poniedziałek, 30 czerwca 2014

BLACK LABEL SOCIETY WROCŁAW - RELACJA

W środę 25 czerwca we Wrocławskim klubie Eter wystąpił zespół Black Label Society. Miałem przyjemność uczestniczyć w tym rock and roll`owym widowisku. Był to jeden z dwóch koncertów tej formacji w Polsce (następny odbył się 26 czerwca w Warszawie)


Fanów zaczęto wpuszczać do klubu po godzinie 18:00 jednak już parę godzin wcześniej w okolicach klubu krążyło wiele osób w motocyklowych skórach niecierpliwie czekając na koncert. BLS supportowany był przez zespół One który moim zdaniem nie był do końca trafnym wyborem. Do większości fanów Zakk`a zespół raczej nie trafił ale nic straconego bo mogli się uraczyć  browarem na korytarzach. I tutaj duży plus dla organizatorów nie było dużych kolejek po złocisty trunek, wszystko było sprawnie zorganizowane i oznakowane. Będąc tam pierwszy raz każdy wiedział gdzie ma iść i gdzie są strategiczne miejsca :)

BLS rozpoczął koncert po godzinie 20:00, samo wejście na scenę zrobiło na ludziach ogromne wrażenie, Zakk prezentował się niczym wielkie rock and rollowe monstrum (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Reszta składu również nie odbiegała wizerunkiem. Charakterystyczny był również statyw, który tym razem przyozdobiony był w czaszki i krzyż robiąc niesamowite wrażenie. 

Od pierwszych sekund gitarowego tąpnięcia można było wręcz wyczuć czysty testosteron wylewający się z głośników. Mocne brzmienie, dudnienie bębnów i ryk Zakk`a wręcz wgniatały w ziemię swoją mięsistością i ciężkością jednak było to bardzo przyjemne (ekipa od nagłośnienia zrobiła swoje).

Na pierwszy ogień poleciał kawałek "My Dying Time" później przyszła pora na "Godspeed Hell Bound", "Destruction Overdrive" i "The Rose Petalled Garden". Później przyszedł czas na długie popisowe solo i balladę "In this River", która większości bardzo się spodobała, ja osobiście wolałbym zamiast wstępu na pianinie usłyszeć wstęp gitarowy tak jak podczas koncertu "The European Invasion - Doom Troopin' Live"

Spore wrażenie zrobiło na mnie wykonanie "Stillborn" i "Suicide Messiah" podczas, których tłum zgromadzony w klubie po prostu oszalał. Wszyscy śpiewali, machali głowami i skakali w rym muzyki i jak było widać zrobiło to spore wrażenie na członkach zespołu.

Zespół złapał świetny kontakt z publiką o czym świadczyły szerokie uśmiechy na ich twarzach. Genialnie wypadło również pożegnanie i podziękowanie za koncert gdzie Zakk użył słów "Kochamy Was, jesteśmy jedną wielką rodziną BLS"

Koncert po prostu genialny, na początku miałem obawy ze względu na umiejscowienie widowiska w klubie ale wszystko było naprawdę dopięte na ostatni guzik.

Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję wybrać się na Black Label Society nie zastanawiajcie się!!!




1 komentarz:

  1. Genialny zespół! Razem ze znajomymi z Akademii Muzycznych Menedżerów czekamy na kolejny koncert

    OdpowiedzUsuń